Około tygodnia od wypłynięcia ze Świnoujścia, Pani, która na żaglowcu uczy języka polskiego, poleciła wszystkim uczniom (w ramach zajęć) napisać Pamiętnik z rejsu. Do pisania pamiętnika przystąpili wszyscy uczniowie. Pamiętniki „poszły” pod ocenę nie tylko Pani (od j. polskiego) ale również całej kadry oraz Kapitana Baranowskiego. Wytypowano najlepszy pamiętnik załoganta i nakazano, żeby do końca rejsu ta osoba w odstępach co tygodniowych pisała (kontynuowała) swoje przeżycia związane ze swoją przygodą życia (kolejne części pamiętnika). Ponadto osoba ta otrzymała ocenę celującą (6) za swoje dzieło oraz umieszczono to dzieło (i kolejne) na stronie internetowej sponsora NOWA ERA. Poniżej link do pamiętnika załoganta, który okazał się najlepszy, opisujący rzeczywiste odczucia uczestników tej wspaniałej przygody.
http://www.nowaera.pl/szkola-pod-zaglami/z-pamietnika-zaloganta-2.html
Oto fragment pamiętnika Mateusza:
Na początku oswajałem się z żaglami, olinowaniem, a także z moim opiekunem – panią Elą. Aby praca odbywała się szybko i sprawnie, zostaliśmy podzieleni na wachty. Trafiłem do III wachty i do tego pełniłem funkcję „starszego”. Pierwszą służbę zacząłem w kuchni pod dowództwem naszej wspaniałej kucharki, pani Krysi. Zawsze lubiłem prace kuchenne, więc od razu przeszliśmy do robienia obiadu dla załogi. Na początku obierałem ziemniaki, kroiłem ogórki, nakrywałem do stołu, myłem naczynia. A potem zrobiłem swoją pierwszą w życiu zupę!
Moja druga służba polegała na nawigacji, czyli obserwowaniu otoczenia i sterowaniu statkiem. Najgorzej było w nocy, gdy padał deszcz i wiał silniejszy wiatr, ale moim zdaniem to właśnie jest urok żeglugi. Zdaniem ubezpieczalni, żeglarstwo to nie jest ekstremalny sport, ale według mnie jest dokładnie na odwrót. Po paru dniach rejsu zaczęło się piekło! Musiałem wejść na wysokie i przerażające reje, aby rozsejzingować żagle. Dodam, że mam lęk wysokości, ale dzięki samozaparciu przełamałem strach. Bardzo mi pomogły słowa mojego kolegi z kajuty - Martina Szajnara: „Stary, damy radę, musimy! Wszystko zależy od nas - jaki damy wkład pracy w te żagle. Jesteśmy zdani na siebie i musimy sobie poradzić, nikt za nas tego nie zrobi!” Po tych słowach nabrałem odwagi i poszedłem w stronę fokmasztu. Mimo, że miałem szelki, które zabezpieczały mnie w razie upadku - na początku trzęsłem się jak galareta i zacząłem w myślach pisać testament. Od tamtej pory z każdym dniem nabierałem większej odwagi i teraz na reje wchodzę bez stresu.
Moim zdaniem najgorsze, co może spotkać człowieka na statku, to choroba morska. Dopadnie każdego, wcześniej czy później. Mnie też nie ominęła. Byłem wyczerpany, nie mogłem skupić się na lekcjach, nic nie jadłem przez parę dni, ale jak przyszła pora, to żagle trzeba było postawić choćby nie wiem co. Działamy drużynowo i praca jednej osoby zależy od zaangażowania innej. Musimy działać razem. Tylko tak poradzimy sobie na morzu. Po paru dniach żeglugi odzyskałem równowagę i doczekałem się pierwszego zejścia na ląd w Amsterdamie. Pomimo wszystkich lęków i złego samopoczucia stwierdzam, że było warto. Tym bardziej, że czeka mnie jeszcze dużo równie ciekawych miejsc.
Myślę, że ten rejs to przygoda mojego życia. Nie każdego nastolatka spotyka coś tak niesamowitego. Dzięki tej podróży nabieram innego spojrzenia na świat, wchodzę powoli w krąg dorosłego życia i czuję, że staję się lepszym i bardziej uczynnym człowiekiem. Na pewno nie było by tego bez Kapitana Krzysztofa Baranowskiego (który czuwa nad załogą cały czas), a ja nie poradziłbym sobie bez wsparcia pani oficer Eli, oficerów z poszczególnych wacht oraz kolegów z „ósemki”.
Drogi Pamiętniku, tymi słowami kończę pierwszą opowieść o moim życiu załoganta.
Źródło: http://www.nowaera.pl/szkola-pod-zaglami/z-pamietnika-zaloganta-2.html
Mateusz płynie „dookoła świata” wraz z ok. 30 młodych ludzi, którzy zostali wybrani spośród zgłoszonych do projektu Fundacji „Szkoła pod żaglami Krzysztofa Baranowskiego”. Młodzież musiała wykazać się aktywnym wolontariatem i przejść test sprawnościowy. Mateusz, uczeń PG 2, zawodnik LŁKS Prefbet Śniadowo, młodszy ratownik WOPR i ratownik medyczny w Grupie Ratowniczej Nadzieja znalazł się w czołówce zakwalifikowanych do rejsu. 3 listopada Pogoria, którą płyną młodzi żeglarze, zawinie do portu w Genui we Włoszech.