– Dla mnie ten świat dziecięcy jest pewną odskocznią – mówi Piotr Salaber. – W teatrze często pracuję nad muzyką do bardzo ciężkich spektakli – ciężkich gatunkowo, o dużym poziomie dramatyzmu. Dlatego dla równowagi bardzo lubię pisać dla dzieci, tym bardziej, że są one bardzo wymagającym odbiorcą: w teatrze, w filharmonii i właściwie pod każdym względem.
Zanim program ten trafił na stałe do repertuaru koncertowego artysty, który wykonuje go nieprzerwanie już od 15. lat w salach koncertowych i filharmonicznych całej Polski, najpierw powstała płyta. Geneza powstania albumu „Lokomotywa i inne utwory dla dzieci”, zbierającego ponadczasowe teksty autorstwa Juliana Tuwima, Ignacego Krasickiego oraz Jeana de La Fontaine’a, do których Piotr Salaber skomponował muzykę, była wręcz prozaiczna.
– Ten pomysł wziął się z tego, że kiedy je pisałem moje dzieci były małe – wyjaśnia Piotr Salaber. – Teraz dzieciaki już dorosły, natomiast materiał pozostał!
Pozostał i wciąż cieszy kolejne pokolenia dzieci, szczególnie w wydaniu koncertowym, kiedy to piosenki znane z płyty można nie tylko usłyszeć, ale również zobaczyć na żywo solistów, znakomitą orkiestrę oraz wziąć udział we wspólnej zabawie.
W Łomży rozpoczęła się ona od efektownej uwertury i już na wstępie okazało się, że nie będzie to zwyczajny koncert. Piotr Salaber nie poszedł bowiem na łatwiznę, ale przygotował program niezwykle urozmaicony pod względem muzycznym, skrzący się różnymi barwami, czerpiący zarówno z klasycznych dzieł wielkich mistrzów, dzieł kompozytorów współczesnych jak i muzyki popularnej.
– Spotkałem się z taką opinią, że dla dzieci trzeba pisać tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej – podkreśla Piotr Salaber. – Moje pierwsze spotkanie z teatrem dziecięcym było wtedy, kiedy wiele lat temu zostałem poproszony o napisanie muzyki do spektaklu dla dzieci. I poszedłem na widownię, bo w trakcie rozmów na ten temat trwał jakiś inny spektakl. I nagle się zorientowałem, że w miejscu, w którym z dramaturgią na scenie dzieje się coś złego, przestaje to być interesujące, dzieci zeszły do parteru i na czworakach wędrowały sobie między rzędami. Wtedy zrozumiałem, że trzeba to napisać tak, żeby tę uwagę dziecka utrzymać. Bo z tego punktu widzenia dziecko jest bardziej wymagającym odbiorcą.
W Łomży o takiej sytuacji nie było mowy, a jedynym kierunkiem, w którym niemal od początku koncertu wędrowały zaciekawione i zaintrygowane dzieci, była scena, na której wiele się działo. Śpiewający aktorzy: Agnieszka Olszewska, Marcela Wierzbicka i Piotr Siciński bardzo przekonywująco wcielali się w role zwierząt, bohaterów kolejnych muzycznych opowieści. Solistą, ku zaskoczeniu większej części widowni, okazał się również Piotr Salaber, który jednocześnie śpiewał i prowadził orkiestrę.
”Słoń Trąbalski”, „O panu Tralalińskim”, „Ptasie radio”, „Dwa Michały” czy „Kotek” zostały przyjęte z wielkim aplauzem – rodzicom i dziadkom przypomniały się ich szkolne lata, a reakcja najmłodszych była dowodem na to, że klasyka – szczególnie w takim wydaniu i wykonaniu – była, jest i będzie ponadczasowa. Jednak najżywiej dzieciarnia zareagowała na „Lokomotywę”, w której połączono partie orkiestry z nowoczesnym, odtworzonym z playbacku podkładem, a soliści zamienili się w … raperów.
– To było trochę w kategorii żartu – wyjaśnia dyrygent. – Bardzo się starałem, żeby w tych wszystkich utworach było widoczne poczucie humoru. Żeby faktura, sposób potraktowania instrumentów, wykorzystanie ich naturalnych, czasami komicznych możliwości, były maksymalnie wyeksponowane. Były kiedyś piękne bajki. Starałem się nimi nie inspirować, aczkolwiek, ponieważ po części i na nich się wychowywałem i na Disneyu, który wtedy nie w takim stopniu co dzisiaj, ale też docierał do Polski, to z całą pewnością można się czegoś doszukać, szczególnie w sposobie myślenia. O pewnym żarcie instrumentalnym, podejściu – tutaj dla mnie takim punktem odniesienia jest nieżyjący już wspaniały kompozytor muzyki dla dzieci, Tadeusz Kocyba ( 1933 – 2007, jeden z autorów muzyki z „Bolka i Lolka” – red.).
Oprócz wartościowych tekstów i pięknej muzyki było też mnóstwo konkursów, bo walory edukacyjne miały dla twórcy programu równie duże znaczenie, jak bogactwo warstwy słownej i instrumentalnej. Dlatego dzieci już od pierwszego utworu miały okazję się dowiedzieć sporo na temat orkiestry, poszczególnych instrumentów, ale również o zwierzętach, bohaterach poszczególnych piosenek. Tu w konkursie bezkonkurencyjne były siostry Magda i Julia, zaś znajomością nazw wielu instrumentów popisał się Hubert.
– Ten interaktywny układ koncertu wymuszają na nas troszeczkę czasy – podkreśla Piotr Salaber. – Dzieci coraz częściej mają kontakt z komputerem, ta ilość bodźców, które docierają do współczesnego dziecka jest niepomiernie większa niż kiedyś. Dlatego wydaje mi się, że kiedy dzieciaki przychodzą do filharmonii to nie wystarczy im tylko coś zagrać. Trzeba spróbować wciągnąć je w tę grę, zabawę i wtedy mamy szansę na to, że coś z tego kontaktu im pozostanie. Bo mam wrażenie, że jeśli dziecko przyjdzie kilka razy do filharmonii i mu się tam spodoba, przekona się, że to jest intrygujące, że je to wciąga, potrafi się przy takiej muzyce bawić i nawet wzruszyć – myślę, że mamy duże szanse na to, że to dziecko już jako osoba dorosła stanie się melomanem i będzie odczuwać potrzebę chodzenia na koncerty!
W drugiej części koncertu również nie brakowało zagadek i dobrej zabawy. Po instrumentalnych „Piratach” zabrzmiały, m.in., klasyczna „Rzepka” Tuwima oraz utwory Ignacego Krasickiego, Jeana de La Fontaine’a oraz finałowe „Bajkowe tęsknoty” Mariusza Trzaski.
Koncert zakończyło tradycyjne pojawienie się Świętego Mikołaja z workiem pełnym słodyczy i był to już prawdziwy finał tego pełnego wrażeń wieczoru. Kolejny dopiero za rok, ale jeśli ktoś nie chce czekać tak długo – sezon artystyczny łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej trwa i kolejne koncerty przed nami!
tekst: Filharmonia Kameralna im. W. Lutosławskiego
zdjęcie: Wiesław W. Wiśniewski