Wierszalińskie „Wyzwolenie” jest świeże i nowatorskie, a zarazem i klasyczne. Momentami przywodzi na myśl oniryczny sen, innym razem majaki artysty, który zbyt mocno chce, za bardzo pragnie się wyzwolić, nie wiedząc w sumie do czego te wyzwolenie miałoby doprowadzić. A może tego wyzwolenia w ogóle nie ma, bo i wyzwalać się nie ma z czego?” - recenzuje Urszula Śleszyńska.