Na początku kibice zgromadzeni w hali mogli obejrzeć trzy pojedynki z karty wstępnej. Vladimir Belujsky przez TKO pokonał Vladislava Bilousa, Bartłomiej Szczęsny na punkty zwyciężył Przemysława Biniende, a Serhi Huk przed czasem zwyciężył Krzysztofa Rogowskiego.
Początek karty głównej i transmisji telewizyjnej to dwa bardzo dobre starcia. Kamil Bednarek w swoim trzecim zawodowym pojedynku mierzył się z bardzo solidnym Ivanem Murashkinem z Białorusi, który wysoko zawiesił mu poprzeczkę. Polak z rundy na rundę podkręcał jednak tempo walki, co ostatecznie zaowocowało jego zdecydowanym zwycięstwem na punkty. Każdy z sędziów ocenił ten pojedynek 59-55 na korzyść Kamila Bednarka.
W następnym starciu pochodzący z Ostrołęki Przemysław Zyśk zmierzył się z Ukraińcem Vasylem Kurasovem. Choć na początku walki wydawało się, że „Ostrołęcki Taran” wygra przed czasem, to ostatecznie nie okazała się ona dla niego spacerkiem. Od połowy zakontraktowanego na osiem rund pojedynku zaczął bowiem zwalniać i oddawać inicjatywę swojemu rywalowi. Ostatecznie sędziowie punktowi dali zwycięstwo ostrołęczaninowi, który zanotował dwunaste zwycięstwo w karierze. Warto dodać, że Przemysław Zyśk treningi łączy z pracą zawodową.
Po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją do ringu powrócił Paweł Stępień, który zmierzył się z doświadczonym Serbem Geardem Ajetovicem. Było to jednostronne widowisko, pozbawione większych emocji. Praktycznie cały czas Stępień skutecznie punktował ciosami zadawanymi z różnych płaszczyzn swojego rywala, który głównie skoncentrował się na szczelnej obronie. Sędziowie ostatecznie wszystkie rundy punktowali na korzyść Polaka.
Walką, po której zasłużenie wiele sobie obiecywano, była rywalizacja Fiodora Czerkaszyna z pochodzącym z Gambii, a występującym pod flagą Wielkiej Brytanii, Patrickiem Mendym. Od początku przebiegała ona pod dyktando 24-latka urodzonego w Charkowie, który celnie kontrował i nie pozwalał polującemu na mocne ciosy przeciwnikowi na niemal żadne trafienia. Mendy był mocno uderzany, ale wydawało się, że te ciosy nie robią na nim większego wrażenia. Nokaut przyszedł w siódmej rundzie po ciosie lewym sierpowym na zejściu, dając Fiodorowi Czerkaszynowi szesnaste zwycięstwo na zawodowym ringu, w tym jedenaste przed czasem. Po pojedynku ogłosił on, że kilka dni temu otrzymał polskie obywatelstwo. – Chcę łączyć ludzi, a nie dzielić ze względu na swoją narodowość – powiedział tuż po zakończeniu Fiodor, którego babcia była Polką.
Wielu miłośników boksu w Polsce czekało na walkę wieczoru, w której Artur Szpilka po ponad dziesięciu latach wracał do kategorii wagowej cruser. Jego przeciwnikiem był znany już polskim kibicom Sergiej Radczenko z Ukrainy. Pierwsza runda przebiegała pod dyktando 30-latka z Wieliczki, jednak od kolejnej do głosu zaczął dochodzić jego rywal. Szczególnie swoją przewagę Radczenko udokumentował w trzeciej i piątej rundzie posyłając „Szpilę” na deski i doprowadzając do jego liczenia, a także w dziewiątej, kiedy był blisko jego znokautowania. Dopiero w ostatniej, dziesiątej rundzie Polak zdecydowanie ruszył do przodu stawiając wszystko na jedną kartę, dzięki czemu udało mu się nawet zamroczyć swojego rywala. Ostatecznie decyzję o wyniku podjęli sędziowie z Austrii, którzy punktowali ten pojedynek 94-94 oraz 95-93 i 95-92 dla Artura Szpilki. W ocenie wielu komentatorów i widzów wynik ten był co najmniej zaskoczeniem, gdyż z przebiegu pojedynku wydawało się, że to Sergiej Radczenko powinien zostać wskazany jako zwycięzca. Podobnie jak sędziowie innego zdania był Artur Szpilka. – Nie był to wymarzony powrót do kategorii junior ciężkiej, gdyż mój rywal zaskoczył mnie parę razy. Wydaje mi się jednak, że w środku ringu cały czas ja prowadziłem i wygrałem prawie każdą rundę – powiedział tuż po walce Artur Szpilka, zapowiadając jednocześnie chęć rewanżu z Sergiejem Radczenką.
- Pełne trybuny i ludzie którzy przyjechali na tę galę do Łomży, głównie zobaczyć Artura Szpilkę pokazuje, że obrany przez nas sposób promocji kilka lat temu skutkuje ogromną popularnością. Gala transmitowana jest w telewizji publicznej i cieszy się zainteresowaniem wielu mediów ogólnopolskich. Zauważamy, że już ta nasza hala robi się za mała na tak duże wydarzenia, ale liczymy, że dalej będziemy mogli gościć w naszym mieście bardzo dobrych bokserów – powiedział w trakcie gali Konckout Boxing Night X prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski.
foto: Kamil Brzostowski